Zamknięta baletowa!!!

Wszystkie media piszą tylko o zamkniętej trasie W-Z, ale jest jedna tak samo ważna trasa łącząca Raszyn z Piasecznem – Ulica Baletowa. Niestety dziś doświadczyłem jej brak ;(

Zamiast 30 minut do pracy, jechałem godzinę i dziesięć minut!

Tak sobie myślę, że dobrze jeszcze zamknąć i rozłożyć skrót pomiędzy Ursynowem a Powsinem (bodajże ulica Podgrzybka) i będzie super – fotoradary nawet nie będą potrzebne.

Powinni tego zabronić…

Niedawno czytałem, że ochrona sklepu wykryła złodziejkę w dziale narzędzia. Zainteresowali się tym, że najczęstrzymi klientami są tam mężczyźni.

Dlaczego o tym piszę ? Troche przewrotnie, bo zawsze czuję się wchodząc do sklepu, a najczęściej grupy Metro, być potencjalnym złodziejem. Od jakiegoś czasu, muszą na mnie ochroniarze patrzeć z takim samym zdziwieniem – bez karteczki chodzi na zakupy, ogląda deski do prasowania (nadal nie wybrałem dla mnie odpowiedniej), wybiera prześcieradła i kłóci się, że nie zostawi plecaka, bo ma w nim notebooka i dokumenty… Zapewne tylko patrzą, czy do tego plecaka nie wkłada prześcieradeł czy też mniejszych desek.

Ale pytam poważnie, czym różni się torebka kobieca czy torba na notebooka od plecaka na notebooka? Każdy ochroniarz każe mi go zostawić, a ja zawsze go „zlewam”, pytając czy mają ubezpieczone skrzynki na plecaki. Gdy w Saturnie Pan ochroniarz kazał mi zostawić plecak i tak wszedłem, lecz gdy wychodziłem wraz z rachunkiem na pralkę i lodówkę… idąc do działu transportu… specjalnie podszedłem i z uśmiechem pokazałem, że byłem na łowach… i do plecaka sie nie zmieszczą i zamawiam transport.

Przypomnę też na koniec wpisu, że istnieje domniemanie niewinności i chciałbym i aby w Media Markcie, gdy kasjerka nie zdejmie zabezpieczenia i klient, który zapłaci za produkt, a podczas przejścia przez bramkę, miał na niego zniżkę, czemu mamy się wstydzić,  że jesteśmy fair? Niech sklep wstydzi się, że jest zorientowany na idiotów.

Mam sypialnie

Taaaddammm!

Już nie muszę spać na narożniku! W sobotę przywieziono meble, a dziś przyszła ekipa składająca meble, oczywiście nie mogła to być w moim wykonaniu bułka z masłem – To se ne da! 🙂

Po pierwsze wybierając meble źle wyliczyłem wymiary – szafa ma długość 2,39, a jeden z boków sypialni 3,10, lecz… zapomniałem, że są tam drzwi, które otwierają się do wewnątrz. Myślałem o zmianie framugi w drugą stronę, lecz wejście do pokoju okazałoby się szybkim uderzeniem w szafę 🙂 Więc cały mój misterny plan w *.*… Lecz na prędce został zmieniony i wszystko jest cudownie, oprócz tego, że niepotrzebnie kupiłem dwie szafki nocne, bo niestety jedna z szafek już się nie mieści. Ale nie narzekam, jest na prawdę dobrze… Nie wiem nawet czy nie lepiej niż w ustawieniu pierwotnym.

Te przemyślenia zostały dokonane przed przyjściem ekipy, która miała przyjść pomiędzy 11-13. Specjalnie dziś przyjechałem na ósmą do pracy wiedząc, że będę jeździł na prywatę do domu. Byłem pewien, że wpadam o 11 tej do chałupy, a maksymalnie piętnaście minut później Panowie dzwonią domofonem, lecz jak zawsze… były to mrzonki. O trzynastej dzwoniąc z zapytaniem gdzie jest ekipa, otrzymałem telefon do monterów i gdy dodzwoniłem się około 13:15 to usłyszałem w słuchawce, jesteśmy już blisko – będziemy za 5 minut. Okazło się to 5×5=25 minut. Ale cóż… czekam… O 16:00 meble były skręcone, a ja o 16:30 z powrotem w pracy…

PS. Co do mojego szczęścia – specjalnie wybierałem mieszkanie aby było jak najbliżej pracy, żebym mógł latem rowerkiem przyjechać, lub nawet z buta odbyć całą drogę… Nie zgadniecie co się w zeszłym tygodniu stało? Zostałem przeniesiony z biura na Okęciu do głównego biura w Piasecznie, gdzie przed kupnem mieszkania mieszkałem. Słabo? Zamiast pięciu minut mam 30 do pracy…

Przeziębienie?

Lepiej być zdrowym! Nie odwiedzać byłych żon!

To motto, które musi przyświecać każdemu rozwodnikowi!

To że źle się czuję, to mogę przeżyć (mam nadzieję) i nawet nie myśleć o tym… Jednakże do końca życia zapamiętam tekst: „Nie ma się co nad sobą użalać, ja mam dziecko i żyję. Wstawaj…” Było to jak miałem około 39 stopni gorączki. Tak, więc (na wszelki wypadek nie mam termometru) nie poszedłem dziś do pracy, lecz pojechałem do syna…

Było OK, dopóki nie przypomniałem że zapisy do przedszkoli trwają właśnie w tym momencie… I wtedy się zaczęło…

Cóż… Awantura smsowa była, ale jest już godzina 1:20 i myślę że jest dobrze… Siedzę sobie sam, w swoim mieszkaniu, zapaliłem świeczki w salonie, puściłem „inną muzę” –  Dana Swano w wersji Covenat… i wiem, że nareszcie nie muszę już słuchać tego jej… głosu.

Boże, dzięki Ci za rozwody!!!

Telefon w domu, inaczej

Gdy zakładano mi internet przez kablówkę, niemalże nie zgodziłem się na usługę telefonu. Lecz… Miałem w głowie, dyskusję, gdy dzwoniłem często do Norwegii, z kolegą na temat dzwonienia po świecie – polecał VoIP. Dziś zdecydowałem się i kupiłem bramkę VoIPową LinkSys PAP2T – do tego podłączyłem sobie telefon, szybciutko skonfigurowałem brameczkę do polecanego przez kumpla operatora. Wszystko zaczęło działać i zacząłem dzwonić sprawdzając jak to działa. Jakość połączenia jest idealna (wiem, że wybrałem jednego z lepszych operatorów), własny numer telefonu w strefie warszawskiej, brak abonamentu, Caller ID za darmo, a cena jest po prostu śmieszna.

Polecam, pomyślcie o VoIP, bo bramka zwróci się Wam po czterech miesiącach niepłacenia abonamentu…

Kryzys

Nie jest dobrze. Na moim osiedlu (budynek ma rok!!) pojawiło się ogłoszenie dla mieszkańców niepłacących czynszu, którym odcięto wodę, gdzie mogą z kubełkami pójść…

Z jednej strony to dobrze, bo nie daje to możliwości zadłużania się do kosmicznych kwot, ale z drugiej strony widzę, że niektórzy już na czynsz nie mają.

PS. Czynsz nie jest wysoki, bo płacę około 300zł za miesiąc za 76 metrów. Ostatnio 292 złotych.

Chyba zniewieściałem

Dzisiejszego dnia musiałem oddać młoto-wiertarkę, którą to używałem w ostatnich dniach do robienia dziur… Ech, złe rozpoczęcie do tytułu wpisu. 🙂

To może inaczej od drugiej strony… Ups, tak też źle. Znów się kojarzy 🙂

To może w ten sposób:

Jak już wiecie próbuję w jak najkrótszym czasie urządzić się i wydaje mi się, że jestem już na półmetku. Do życia zabrakło mi już tylko żelazka,  które wczoraj za nabyłem – nie wiedziałem, że stopki już nie są gładkie tylko matowe. Nie wiedziałem także, że istnieją żelazka które mogą prasować w pionie. Za bardzo nie umiem sobie tego wyobrazić, ale może kiedyś to zrozumiem, gdy będę bardziej wtajemniczony…

Dziś rano, wywierciłem dziury na kołki by zawiesić karnisze… Po prostu nie znoszę rolet, które były od początku zamontowane, po prostu nienawidzę w mieszkaniu czegoś w stylu zero jedynkowego… Muszę mieć firanki i zasłony.

Firanki i zasłony oczywiście kupiłem już wcześniej, lecz potrzeba było je skrócić… Do tego potrzeba było żelazka. Nie zdawałem sobie sprawy, że można skrócić firankę bez używania igły i nitki, no i oczywiście nożyczek – pomysł dobry, lecz wykonanie nie jest tak proste jak mówią instrukcje. Koniec końców, skróciłem, a przed zawieszeniem wyprasowałem. Jedyne co mi zostało to umycie okien, bo brudne są strasznie, wygląda na to, że nie były w ogóle myte od nowości.

Strasznie jestem z siebie dumny 🙂

Rozwodowy konsultant

Wiecie co? Przyznam, patrząc na trend rozwodów, że dałoby radę na tym zarobić, liczy się doświadczenie…

Tylko, nie mówiąc głośno przy kelnerce, że „Kobiety to *.*”. Co przed pół godziny zrobiłem 🙂