Dwulecie bloga

Jejku, jejku… jak ten czas szybko leci. Człowiek się nie spostrzeże a tu dwa lata już bazgrze. Patrząc na wpisy to powiem, że te ostatnie dwa lata nie rozpieszczały, dużo się działo. Mam nadzieję, że będzie mi się chciało dalej pisywać.

Aby zakończyć wpis czymś życiowym to właśnie przeczytałem na Interii – Odkręcił żonie koło… i troszkę jestem zniesmaczony tłumaczeniem żony, że pojechała o 22 na kawę, a z drugiej strony lepiej było pogrzebać przy hamulcach 🙂

PS. Właśnie ściągam na moje playstation Battlefield 1943, jutro coś więcej opiszę.

Live forever

If we’re gonna kill each other how we’re gonna live forever?
If we’re gonna live forever
how we’re gonna kill each other?

Scars on Broadway

Przez długi czas broniłem się, aby kupić sobie płytę Darona Malakiana z System Of a Down. Strasznie niepodobał mi się kawałek „They say” puszczany do znudzenia w radio. Ale jakoś sie przezwyciężyłem i właśnie przesłuchuję po raz trzeci płytę.

Zawsze wydawało mi się, że Sergj Tankjan jest głową zespołu i bez niego nie da się zagrać czegoś energicznego, jednocześnie oryginalnego. Teraz wiem, że Tankjan zaśpiewał solo super kawałek – „Empty Walls”, a Malakian nagrał super płytę „Scars on Broadway”.

Tanie taksówki

Przez dwa dni miałem na głowie gościa z Rosji. Wczoraj, po pracy, poszliśmy wspólnie „na miasto”, chciałem mu pokazać Warszawę, ponieważ był tu po raz pierwszy. Wypiliśmy dwa piwka na Nowym Świecie i następnie udaliśmy się w stronę Starówki. Niestety w połowie drogi, a dokładnie przy Dziekance zaczął padać deszcz. Szczęście, że po środku, koło pomnika Mickiewicza znajdował się ogródek piwny. Wypiliśmy następne dwa piwka. Następnie, widząc, że nie przestaje padać a ja miałem babcię ze szpitala odebrać postanowiliśmy wrócić do domu. Zadzwoniłem więc do tańszych taksówek – w dobie kryzysu zacząłem takowymi jeździć. Była to korporacja zaczynająca się na literkę „V”.

Zamawiam taksówkę, podaję wszystkie dane – mówię, że jestem vis’a vis Krakowskiego Przedmieścia 39. Pani przyjęła zamówienie. Po dwóch minutach otrzymuję SMSa, że taksówka oczekuje. Mieliśmy widok na Krakowskie Przedmieście – nie widzieliśmy taksówki jednakże wstaliśmy w deszczu przeszliśmy w poszukiwaniu taksówki. Taksówki nie było. Dzwonię więc ponownie. Pani mi mówi, że stoi taksówka tak jak prosiłem vis’a vis 39. „Może przy Dziekance” pomyślałem więc przemieściliśmy się tam, lecz niestety taksówki tam też nie było. Dzwonię więc następny raz.

– To gdzie Pan teraz jest?

– Przy Krakowskim 56

– Zawracam kierowcę, zaraz będzie.

Ulewa! Stoimy. Dzwonię po raz wtóry.

– Przepraszam, gdzie jest ta taksówka

– Taksówki nie będzie, odwołałam ją

– Jak to? Dlaczego????

– Pan sobie z nas żarty robi!.

I gdy chciałem z Panią dyskutować Pani rzuciła słuchawkę.

Zadzwoniłem ostatecznie po MPT i po 3 minutach, przemoknięci siedzieliśmy w taksówce.

Wniosek? Nigdy co jest tanie nie jest dobre. A i tak mimo wszystko napiszę skargę do korporacji.

Gdy dziś opowiadałem szefowi, zaśmiał się i stwierdził, że tylko mi się coś takiego mogło zdarzyć.

31 lat minęło…

Człowiek się starzeje, oj strasznie. Myślałem, że tylko kobiety nie chcą być postrzegane starzej lub w obecnym wieku, lecz zauważyłem że mnie, po trzydziestce, to też dotknęło.

Ale nie jest tak strasznie po ścięciu włosów – pewna dygresja – kilka tygodni temu byłem z Kinią na juwenaliach i gdy jej opowiadałem coś o synku, jej kolega po chwili spytał. „Ty masz syna???!!”. I okazało się, że myślał, że mam około 25 lat 🙂

Ale niestety czasu się nie oszuka.

Bezpieczeństwo na drogach?

Na samym wstępie chciałem, niestety, podzielić się z Wami, że znów wróciłem do palenia… Już dwa niepowodzenia. Za trzecim razem się uda – wiem, co zrobiłem źle.

Ale wracając do tematu – jeździłem w ten weekend dużo po okolicach Warszawy  (Oczywiście nieodzownym partnerem był „bacik” i „radyjko”) i w trakcie tych podróży zastanawiałem się nad bezsensownością i totalną głupotą na naszych drogach.

Dla przykładu – Często czytam i słyszę, że motocykliści (mówię tylko o dawcach nerek na ścigaczach) specjalnie krzywią rejestrację, aby nie była ona w ogóle widoczna i rozpoznawalna, dodatkowo nie ma możliwości zidentyfikowania takiego osobnika na zdjęciu fotoradaru, dlatego decydenci myślą o rejestracjach z tyłu. I tu mi się już nóż otwiera – ludzie pomyślcie – zobaczcie jak wygląda to na świecie. Na przykład w Kolumbii, oprócz rejestracji każdy motocyklista musi mieć pomarańczową, odblaskową kamizelkę na której od przodu jak i od tyłu widać numer rejestracyjny motocyklu. I… Uwaga… Obligatoryjna kamizelka jest także dla pasażera. Proste?

Pewnie, że proste…

Dalej idąc, mam nieodparte wrażenie, że w pewnych miejscach znaki są ustawione tylko po to, aby policja mogła testować najnowsze laserowe radary lub nieoznakowane radiowozy. Weźmy dla przykładu drogę Konstancin-Wilanów  – dwupasmowa prosta droga wśród pól, z dwoma przejściami dla pieszych wśród pól, a te przejścia i skrzyżowania będące już bardziej ruchliwe zostały przebudowane i posiadają światła – ograniczenie na całym odcinku 60km/h. Nie wiem kto to wymyślił, jenakże przypmiał mi się Miś w piątek, gdy spotkałem w połowie prostej pomiędzy Powsinem a Wilanowem czychających „misiaków” z laserkiem. Jak taki policjant tłumaczy, że kierowca przekroczył prędkość. Ja myślę, że (tu cytat z misia) „Sprawdzić czy nie ksiądz”.

Opiszę troszkę łopatologicznie, z czego się śmieję – ta trasa rozpoczynając się przy osiedlu Konstancja wita kierowców znakiem końca terenu zabudowanego (D-43). Mamy sto metrów aby rozpędzić się do 90km/h na jednopasmowej drodze. Następnie wjeżdżamy na dwupasmową omijającą zabudowania, lecz droga ta nie wita nas znakiem (D-42) lecz znakiem ograniczenia prędkości (B-33) i taka sytuacja, co każde skrzyżowanie ciągnie się do samego Wilanowa. Nigdzie, od tej strony nie zauważymy znaku, że wjeżdżamy na teren zabudowany!!! I… co najśmieszniejsze, gdybym od razu skręcił, przy stacji Shell do Powsina to według wszystkich obowiązujących znaków i przepisów mogę jechać tam 90km/h.

Czy nie jest to absurd? Czy nikt tego nie widzi?

Nowa zabawka

Może nie nowa… Ale w miarę nowa, z tego względu że jakoś opuściłem się w pisaniu. Czemu się opuściłem? Ze względu na moją zabawkę, która zdaje się zastępować mój domowy komputer.

Co to jest?

Śmieliśmy się ze znajomymi, że jak już kupię mieszkanie i zamieszkam to następnym zakupem będzie Xbox360. I… prawie tak się stało. Jednakże po porównaniu z Playstation3 doszedłem do wniosku, że jednak skłonię się w stronę produktu Sony z trzech powodów:

  • BlueRay (jak już nie będzie mi się chciało grać to będę mógł obejrzeć filmy BlueRay bez konieczności kupna odtwarzacza)
  • Wbudowane WiFi (nie będę specjalnie kładł kabla po całym domu do salonu)
  • Dysk twardy wbudowany z możliwością wymiany na inny 2,5″ (a nie kupowanie specjalnego)

No i zakupiłem… Gry to jedno… Pogrywam, conieco. Ale przyznam, że ze zniecierpliwieniem czekam na Battlefield 1943 (mając nadzieję, że wszyskie wersje Xbox, PS3, PC będą zawsze na tym samym poziomie i grać będzie można na tych samych serwerach). Ważniejsze jednak to Muzyka i Video, nareszcie oglądam sobie na telwizorze ulubione Divx’y bez konieczności wypalania płytek, dodatkowo słuchać mogę muzy na lepszym sprzęcie, bez niepotrzebnych działań.

A gdy nic nie robię to liczy się Folding@home…