Tunezja, Turcja Egipt to państwa do których nasi rodacy podążają za udanym urlopem najczęściej. Ja do Turcji pojechałem z obowiązków służbowych, a dodatkowo w zimę i z tego względu chciałbym podzielić się z Wami kilkoma pozytywnymi uwagami na temat tego kraju.
Lecz na samym początku Nie wiem, czemu ale zawsze musi stać się coś dziwnego – jak już czytaliście poniżej dwa wpisy przygotowałem sobie checklistę aby o niczym nie zapomnieć. Spakowałem dokładnie wszystko. Ostatniego dnia kupiłem też kłódeczkę Gerdy dla komfortu rzeczy przewożonych. Niestety gdy doleciałem do Ankary suwaki w moim bagażu były zepsute tak że tylko kłódka trzymała, a wszystko można było z walizki wyciągnąć. Brakowało „tylko” ulubionych eleganckich butów i kosmetyczki. Buty to już przeboleję ale kosmetyczki chyba nie 🙂
Teraz wracając do tych pozytywów, większość rzeczy odkupiłem, walizkę lepszą za lepszą cenę, pomimo tego że w Ankarze, według mnie jest drożej niż w Polsce – papierosy na przykład w przeliczeniu na PLN około 14zł. Jednakże wpadłem w zachwyt jadąc z lotniska bo przemierzałem trasę czteropasmową autostradą, następnie ulicami o których przemyślano że ruch jest najważniejszy, a nie światła.
Trochę z doświadczenia, miałem w głowie brud i nędzę, a jednak nie… pomyliłem się strasznie. Czyste, przejezdne (dobrze zaprojektowane) ulice, pięknie oświetlone nocą miasto, ładna, nowoczesna architektura dała mi do myślenia że to nie Azja. To Europa.
Gdy udajesz się do restauracji, nawet w centrum, parkujesz przed, osoba z „ochrony” bierze od Ciebie kluczyk i gdzieś parkuje – Ciebie to nie interesuje gdzie. Gdy wyjdziesz z restauracji samochód zaraz podjedzie. Pomysł przedni!
Co do alkoholu, co było dla mnie zaskoczeniem – w co niektórych restauracjach sprzedają alkohol – wczoraj byłem zdziwiony że do kolacji nie napiję się piwka. Ale cóż, trzeba się trzymać obowiązującej kultury.
O ludziach. Wczoraj – napisałbym, że są bardzo mili, ale po dzisiejszym wieczorze mogę stwierdzić, że niektórzy zachowują się jak mój synek, ale to jeszcze za tydzień sprawdzę, aby mówić o mentalności, wychowaniu itd.
O Kebabach. Po tym co spostrzegłem w Ankarze to nie mogłem zrozumieć, czemu można emigrować i na przykład tworzyć budki z kebabami w Warszawie, bo w Ankarze aż chce się żyć i zostać. Z tego co się dowiedziałem to Ci co emigrują to nie Turcy a Kurdowie. A Kebab, nawet ten najlepszy w Warszawie ma się nijak do tego co jest w Turcji.