Hierarchia
Boli mnie trochę fakt, że z dnia na dzień czuć u mnie w firmie że każdy czuje się być w jakimś korporacyjnym poziomie i niestety tak jak dziś na jajeczku, gdy zmęczony ale w dobrym humorze krzyknąłem – pijemy coś. Nikt nie odpowiedział. Jednak udało się… ale niestety kadra menadżerska zapiła a całe biuro w trakcie opustoszało. Dobrze, że oglądam The Office i rozumiem jak to wygląda… ale dziwnie mimo wszystko. Albo jesteś szefem albo kolegą…
PS. Delegacja Wa-wa – Katowice -> Katowice Wa -wa – 16.00 w pracy…
Skręt w lewo
Nareszcie ktoś wziął się za ten temat – TVN Warszawa.
Nie wiecie jak mną trzęsie gdy jadę do pracy i na skrzyżowaniu w Michałowicach jest strzałka „<-” i wiele samochodów zawraca. Tylko mają problem bo się nie mieszczą. A jak to zrobi ciężarówka to mam jedne światła z głowy!
Kolejowo
Dziś będzie bardzo „kolejowo”. Mój synek uwielbia „pufy” więc pojechaliśmy wczoraj do Muzeum Kolejnictwa. Strasznie mu się podobało, a ja przypomniałem sobie, że nawet na jakieś kolonie stamtąd wyjeżdżałem.
Na sam koniec kupiliśmy rozkładany album z lokomotywami i tu zaczęły się kłopoty – przegląda album i rzecze:
– Tata, tamte są ładnie pomalowane.
No właśnie, też zauważyłem… Na wielu farba pomatowiała, wszędzie rdza – Kupiony album pochodził z 2002 roku i wszystkie lokomotywy były wyremontowane, a teraz przyznam szczerze, że są strasznie zaniedbane. Rozumiem, że muzeum oczekuje na zmianę lokalizacji, ale chociaż mogliby mi syna nie oszukiwać…
A teraz innej beczki. Odwiozłem „młodego” do domu i wracałem Baletową do domu. Droga wiedzie przez stację Jeziorki, tak więc stanąłem przy Stopie. Patrzę w lewo – nic. Patrzę w prawo – przed stacją samą stacją widzę pociąg. Więc co robię? Zatrzymuję się i czekam jak przejedzie. Nie wiem, czy stanie na stacji. Niestety pociąg stanął na stacji, a niektórzy stali się niecierpliwi – wyskoczyło z za mnie BMW i przed samym pociągiem przejechało. Z daleka wyrwał się Transporter – gdy zrównał się ze mną zobaczył, że pociąg już nie stoi ale już jedzie, więc zatrzymał się obok mnie.
Przyznam, że się lekko najeżyłem – stoi koleżka obok mnie na przeciwległym pasie i co myślał, gdy doszedł do wniosku żeby tak stanąć? Gdy pociąg przejechał specjalnie i złośliwie nie dałem mu zjechać z przeciwległego pasa, bo nie wiem jak można takich idiotów nauczyć przejazdów przez niestrzeżony przejazd. Ja sam też już nie wiem, „stanąć jak ciota”, czy „być twardy”. Proponuję Policji aby stanęła sobie zgodnie z rozkładem przy takim przejeździe!
Dobrze konserwowany
Dziś niektórzy, a wraz z nimi ja szkolenie BHP. Niestety już 5 lat minęło w mojej firmie i musiałem je powtórzyć. Ale nie o tym chcę pisać. Do rzeczy…
Dłuższa opowieść Pana wykładowcy na moje pytanie, z uporem maniaka powtarzając wiek przykładowego osobnika 25 lat. Kończąc opowieść…
– A Pan ile ma lat 25? Czy trochę dodałem?
Sala w śmiech…
– Niedoszacowanie – 32
– No to niektórzy dobrze się konserwują
I już po weekendzie
Podróżniczo-muzyczno-imprezowy weekend niestety się zakończył. Strasznie dziękuję Madzi i krizowi za gościnę – było super. I te zapiekanki – mistrzostwo świata!
Zacząłem od końca, więc wróćmy do początku. Piątek – gotowy do wyjazdu – znaleziona w szafie ramoneska, w bojówkach można jechać. Tylko jeszcze trzeba było do 15tej popracować. Jak już kilka razy pisałem jeżdżę do Krakowa 7mką przez Radom, jednak po piątkowej trasie doszedłem do wniosku, że chyba zapłacę 16 złotych za A4 Katowice Kraków bo jednak jest szybciej. Czy jadę w zamieć, czy w pięknym słońcu – od Piaseczna do Krakowa – od 4ech do 5 godzin (w śnieżycę). Tyle samo udało mi się przejechać z Krakowa do Poznania, ale o tym później.
Koncert powinien się zaczął się o 20tej, a ja o 19:30 byłem na miejscu, gdy przeczłapaliśmy się do Klubu Studio to była 20:30. Klub, dla porównania z warszawskimi, strasznie mi się podoba, na sali można palić, piwo można wnieść, a gdy, tak jak na Lao Che, była duża ilość widzów (straszny tłok) to piwko podawane jest z dwóch stron sali.
Wracając do koncertu – nie jestem fanem Lao Che – tłumaczyłem krizowi, dlaczego… pomimo tego, że płyta Powstanie Warszawskie jest jedną z najbardziej mądrych i przemyślanych płyt naszego pokolenia. Jednakże, nie bijcie, nie chcę już słuchać o martyrologii. Światła, nagłośnienie – mierne. Muzyka i show dobre. Piwo i jego cena – bardzo dobra.
Zdjęcia kriza można zobaczyć tutaj:
http://www.rockmetal.pl/galeria/lao.che-krakow.10.html
Dzień drugi – cel – zjadamy śniadanie i idziemy na festiwal – „prawie” idealnie osiągnięty – tylko 230 Volt pominęliśmy, ale prawie cały Blindead obejrzeliśmy.
Zdjęcia: http://www.rockmetal.pl/galeria/blindead-rock.metal.fest.2010-krakow.10.html
Szczerze? Tak to jest z wczesnymi godzinami – stanąłem w kolejce po piwo a następnie z daleka słuchałem, publiki było mało na sali. Nie jest to kapelka na starty, bo jest warta posłuchania.
Festiwal rządził się dużym zegarem postawionym na głośniku odmierzającym czas trwania występu. Kriz, sfotografowałeś go?
Jelonek – moje odkrycie, wiem, że już że słuchałem go (Michała Jelonka) w Ankhu ale nie zdawałem sobie sprawy, że tak świetnie radzą sobie (jako zespół) na Koncertach. Nagłośnienie idealne, sala się zapełniła. A ja przysunąłem się bardzo blisko sceny – było warto – show jaki zrobili był jednym z najlepszych tego dnia.
Troszkę się nieswojo poczułem, bo gdy grali Sad But True to wcześniej mowa była o zebranych na sali osób ubranych na czarno. A ja byłem w khaki bojówkach i bordowej koszulce z „knock outa” 🙂 Taki ze mnie „true metal”.
http://www.rockmetal.pl/galeria/jelonek-rock.metal.fest.2010-krakow.10.html
Złe Psy – cóż, nie lubię polskiego hard rocka. Nie mogę za dużo powiedzieć, bo ani tekstów, ani muzyki nie za bardzo trawiłem. Piłem wtedy piwo i zobaczyłem może 10 minut występu.
http://www.rockmetal.pl/galeria/zle.psy-rock.metal.fest.2010-krakow.10.html
CETI – czyli prawdziwie polski heavy metal – jak na początek festiwalu zrobili fajny show, nagłośnienie w miarę. Podobało mi się.
http://www.rockmetal.pl/galeria/ceti-rock.metal.fest.2010-krakow.10.html
Ale cały czas czekałem na Decapitated w całkowicie nowym składzie – wyszli a ja wskoczyłem w tłum – niesamowita energia, technika – pełen czad. Nowy wokalista idealnie zastępuje Covana (ale miłym było to, że wszędzie można było znaleźć ulotki – Covan Wake Up – podobne do bannera po prawej stronie mojego wpisu o 1% podatku aby wesprzeć finansowo). Perkusista też niczego sobie. Dziwnym dla mnie było, gdy żegnali się mówiąc że powodów organizacyjnych muszą kończyć nikt nie krzyczał o bis. Należało się, to był następny zespół który pokazał się na medal po Jelonku.
http://www.rockmetal.pl/galeria/decapitated-rock.metal.fest.2010-krakow.10.html
Następną w kolejności była legenda polskiego heavy metalu/hard rocka – Turbo. Nie przepadam za nimi, jednakże Dorosłe Dzieci jakoś cały czas dorosłości, jakoś na doła przypominają, że ktoś dał „kiepski przepis na ten świat„. Publika się bawiła dobrze, ja także po raz trzeci wpadłem w tłum.
http://www.rockmetal.pl/galeria/turbo-rock.metal.fest.2010-krakow.10.html
I teraz totalna porażka. Czekałem na nich, myśląc, że na Knock Oucie ich nie znałem i może dlatego jakoś nie za bardzo mi się podobali. Frontside – co mogę napisać? Zawiodłem się na całej linii. Patrząc się na publikę byłem odosobniony, ale dla mnie – technika wykonania utworów, nagłośnienie było tragiczne!
http://www.rockmetal.pl/galeria/frontside-rock.metal.fest.2010-krakow.10.html
Później zmieniłem miejsce na bardzo bliskie sceny – prawie w samym tłumie czekając na Acid Drinkers jak i ocenić coś. Kurcze, zawiodłem się, może nie aż tak jak po Frontside. Ale mój pierwszy w życiu koncert – 17 lat temu był o niebo lepszy niż teraz. Titus jakiś zestresowany, nagłośnienie słabe. Nie był to koncert na miarę gwiazdy.
http://www.rockmetal.pl/galeria/acid.drinkers-rock.metal.fest.2010-krakow.10.html
KAT – szczerze? umierałem już ze zmęczenia, ale nie tylko ja i w połowie wyszliśmy. Moje spostrzeżenia – też mając na względzie koncert sprzed 17 lat – muzyka ta sama, ale wieku się już nie oszuka… Kostrzewski dawał radę, nagłośnienie też OK!
http://www.rockmetal.pl/galeria/kat.i.roman.kostrzewski-rock.metal.fest.2010-krakow.10.html
Moje subiektywne spostrzeżenia – Kraków rządzi, Klub Studio także – były wpadki – w trakcie Acidów nic już nie dało się zjeść (a my tylko po śniadaniu!). Wróżę Decapitated świetlaną przyszłość, w tym składzie – pomimo tragicznej przeszłości – pokażą na całym świecie co umieją. Dla mnie numer 1 technicznego Death Metalu!
Brakowało (czytaj nie było) koszulek z festiwalu, ale było trochę bardzo tanich płyt,więc zakupiłem całą (prawie) dyskografię mojego wielkiego nieobecnego Virgin Snatch.
Dziękuję jeszcze raz moim gospodarzom! Zastanawiałem się, czy może zamiast na Katatonię w Warszawie nie pojechać do Krakowa, bo tam ludzie się bawią… Zobaczymy… 1 Kwietnia – Stodoła – jestem!
Niedziela – czas wracać… Gdzie? Do domu? Eeee… Na delegację do Poznania – Wyjechałem z Krakowa koło 15tej a o 20tej już byłem na miejscu!
„Podróżniczy” weekend
Jutro zabieram zabawki i jadę pobawić się w innej piaskownicy. 🙂
Ze względu na to, że Warszawa, pomimo tego że chciałaby, nie jest kulturalną stolicą Polski, a jest nią, bez wątpienia, Kraków jadę sobie na piątkowy koncert Lao Che, a w sobotę dla odmiany Rock Metal Fest 2010, gdzie wystąpią polskie gwiazdy mocnego grania (szkoda, że nie będzie Virgin Snatch, ale będzie pierwszy raz Decapitated – pierwszy raz po wypadku z nowym wokalistą i perkusitą).
Nie będzie też tak łatwo w niedzielę bo nie wracam do Warszawy a jadę na delegację do Poznania, aby w poniedziałek rano być w pracy.
Tak więc będzie się działo!
PS. A co do wcześniejszego wpisu. Dziś rano zastałem moje biureczko posprzątane i wytarte Pronto 🙂 Ma się ten dar przekonywania.
Sprzątaczka
Nie wiem, czy „The Office” tak na mnie podziałał, ale zaczynam zastanawiać się, czy „Open Space” to dobre miejsce dla mnie.
Dziś, dziewczyny z księgowości krytykowały sukienkę jednej z koleżanek, a ja jako „gumowe ucho” wtrąciłem swoje trzy grosze i wyszło, że wygląda jak „pomoc domowa”. Nikt nie przejmował się docinkami i gdy ruszaliśmy na lunch to jedna część księgowych zamówiła u mnie Marsy a „pomoc domowa”, zażartowała, że chciałaby Pronto.
Jakie było zdziwienie jak wróciliśmy z Marsami, a także z… Pronto i „ściereczkami domowymi”.
Zima 2.0
Gdy dziś rano wyjrzałem przez okno zauważyłem, że na zewnątrz leży niemalże tyle samo śniegu co stopniało po Zimie – w wersji pierwszej. Troszkę drwiłem z osób z kiludziesięcio centymetrową warstwą śniegu na samochodach, że musieli odgarniać i czyścić samochód, w duszy ciesząc się, że mam samochód w garażu na parkingu.
Przyznam, że samochód był, zapalił, ale na wyjeździe z garażu było tyle śniegu, że niestety kilkanaście minut trwało aby wyjechać na zewnątrz. Wyglądało to w większości prób mniej więcej tak – gaz do dechy, próba wyjazdu, jedziemy, widać już koniec wzniesienia, ale w tym samym momencie koła zaczynają boksować, samochód staje i za chwilę zaczyna się staczać, a za nim brama powoli zaczyna się opuszczać. Szybkie wciśnięcie guzika na pilocie, by nie pozwoliła się zamknąć.
Koniec, końców – rozpędziłem się z połowy długości parkingu i wreszcie wyjechałem – na zewnątrz świeciło piękne słoneczko, brak chmur – biały, świeży śnieg leżał wszędzie i pokrywał białą warstwą puchu większość brudu i psich kup, które pokazała Wiosna Beta Release – specjalnie wlokąc się w korku zrobiłem zdjęcie:
Kafel
Na początku całego wpisu chcę zaznaczyć, że nie jest to wpis z jakimkolwiek podtekstem rasistowskim.
Dziś byliśmy wspólnie z kumplem na delegacji w Katowicach i już gdy wracaliśmy będąc na rogatkach Warszawy, stojąc w korku od Janek zauważyłem, że większość samochodów które mijamy to samochody w których siedzą sami obywatele Azji (nie chciałem napisać żółci). Mógłbym nawet powiedzieć, że w tym korku więcej było Azjatów…
– Nie wiedziałeś, że Kafle o tej godzinie wracają z Wólki Kosowskiej?
– Eeee?
Konsternacja mnie ogranęła.
– Kto?
– Kafle – tak na nich się mówi. Ale nie pytaj dlaczego, bo sam nie wiem.