Przygotowuję się do zakończenia nauki języka angielskiego i mam proste zdanie „On wygląda na Kolumbijczyka”.
Powiedziałbym, że „He seems to be Colombian” w gronie nie języcznych.
Ale tych co chcieliby poćwiczyć najpiękniejsze możliwości języka to powiem
He looks as if… he was.. Gdy w to wierzymy.
…he were… Gdy wątpimy i negujemy.
has been gdy mówimy o faktach
Tragedia… – Gorzej gdy mówimy o tym, że Ona wygląda jakby płakała… Tu patrzymy – mamy użycie czasu czy conditionala. W polskim jedno zdanie, a w angielskim trzy możliwości i wszystkie możliwe (was, has been, had been), w zaleności od kontekstu (BYŁO -> KIEDY->NIE (mowa nie o faktach) -> conditional, JEST -> SKUTEK (fakty), BYŁO -> KIEDY -> NIE! (mowa nie o faktach) -> conditional -> SKUTEK -> NIE).
A to jedno głupie zdanie…
coney says:
Tyle tylko, że po polsku zdanie „Ona wygląda jakby płakała” ma dwa znaczenia. Że płacze teraz, albo że płakała i już przestała, a jedynie widać skutki.
dobrawek says:
No właśnie, i wygląda że w tym wypadku polski jest łatwiejszy od angielskiego. Ale… Patrząc na syna jak zaczyna gadać to… angielski jest logiczniejszy i nie ma wyjątków…
coney says:
Masz rację. Nie zapominajmy jednak, że istnieje też zjawisko odwrotne – do pewnego stopnia (a nie nierozerwalnie jak twierdzi taki Chomski, na przykład) sposób w jaki mówimy kształtuje nasz sposób myślenia. Czas temu próbowałem porównać j. angielski i polski pod względem stopnia skomplikowania (to jedyne dwa języki , które jako-tako znam – dukam jeszcze coś po rusku 🙂 ) wyszło mi na to, że gramatyka angielska jest prostsza, ale za to bardziej dostosowana do opisywania świata, do narracji. Polska znów wydaje się jednak mieć pewną ilość swoistych ozdobników, co kiedyś sprowokowało mnie do myślenia, skąd one u nas się wzięły. Czy rzeczywiście potrzeba nam aż siedmiu przypadków (wiem – wołacz zanika – a jest przecież taki piękny). No i te kompletnie nielogiczne używanie strony zwrotnej tam, gdzie jest ona zupełnie zbędna.