Przyzwyczaiłem się trochę do Ankary – miasta gdzie w godzinach szczytu nie ma korków – ponieważ całe miasto było poprzecinane przez kilkupasmowe drogi z bezkolizyjnymi skrzyżowaniami, więc tylko wypadek na takiej trasie powoduje korek w porannym szczycie.
Niestety tu w Warszawie jazda poranna samochodem to droga przez męki – teraz gdy większość skrótów pod domem została zamknięta z powodu budów wszelakich na Ursusie, zacząłem jeździć na przykład na Żoliborz… przez Piastów! Nie śmiejcie się bo nie jest to takie głupie. Rano, jadę Jerozolimskimi w drugą stronę korka, później szybki przejazd przez (niestety także remontowany) Piastów, później na Bronisze (także remontowane) i już na S8 w stronę Żoliborza. Całość zajmuje mi w godzinach szczytu maksymalnie 30 minut. Powrót do pracy do Piaseczna uskuteczniam w taki sam sposób i w godzinach szczytu z Żoliborza do Piaseczna zajmuje mi to mniej niż godzinę. Wiem, że nadrabiam z 10 kilometrów (lekką ręką), ale nie znoszę stać w korku.
Jeszcze tylko rok… i będzie więcej możliwości ominięcia korków do wyboru 🙂
PS. Ale nie jest beznadziejnie – Ostatnio spróbowałem pojechać z Opaczy WKDką do Centrum i zajęło mi to 17 minut!!!
dobrawek says:
I dziś zrobiłem improovement, bo ulicą Przejazdową można być jeszcze szybciej 🙂