Bardzo zależy mi na synku, a nawet strasznie. Robiłem wiele rzeczy, których nigdy bym nie zrobił, aby być z nim. Nawet na dzień matki przywiozłem mu kwiatki aby dał mamie, jak wróci z pracy.
Teraz jestem już po weekendzie i przyznam, że lekko jestem przygnębiony. Nie przez syna, lecz przez matkę, bo mówił wczoraj – „Tata, ja chcę zostać dłużej”, lecz go przekonywałem, że mama czeka. Przyznam, że głupi jestem jak dawniej. Ani złego słowa o matce, nawet gdy wiem że siedzi w knajpie i pisze SMSy typu „I jak dziubas?” itd…
I chyba dałem do pieca, bo na jeden z takich głupawych i hipokryzyjnych tekstów „Śpi?” Odpowiedziałem „Weź się napij piwa. Gdybym miał nierozwiązywalny problem to bym zadzwonił, a jeśli nie dzwonię to znaczy że jest OK”…
Następnego dnia, gdy jechaliśmy samochodem z synem, a on spał, zrzucałem telefon a gdy dojechaliśmy oddzwoniłem, to usłyszałem tekst „Mogłeś wysłać SMSa, że śpi”… taaa… mając HTC podczas jazdy. Aż tak głupi nie jestem.
Więc dziś matka zebrała siły – chętna do boju.(o tych kwiatkach to nawet nigdy nie wspomni)… Oczekiwała na najważniejszą dla niej przesyłkę – syna – Przez całą drogę, bo kolega młody bardzo zmęczony był, zakładałem się z nim, że jak zaśnie to ma być przez dwa tygodnie grzeczny. I udało mi się – zasnął. Wchodzę odnosząc (ledwo-ciepłego) do domu, a matka wita go, a ja przy niej stwierdzam – No to Krzyś przegrałeś musisz, być przez dwa tygodnie grzeczny. Na to w pełni wdzięczny głosik zatroskanej mamusi – „Ale mu włosy śmierdzą papierosami”. W tym momencie, mój trigger – IGNORE – od razu się włączył i poszedłem po rzeczy do samochodu. Oczywiście oczekiwałem ludzkiego zapytania, a może Ci pomóc, i tak bym odmówił, (ale tak po ludzku się robi), bo zapowiadało się na trzy razy.
Gdy już ze wszystkim wróciłem to oczekiwałem w przedpokoju aby pożegnać się z młodym, lecz mama uderzając w nową zabawkę, którą notabene wczoraj kupiłem (tak mimochodem) uderzała młotkiem, aby młody bardziej interesował się zabawką niż mną, później pokazując jaka jest dobra naciskała na syna aby się pożegnał, ale znacie dzieci… Dokładnie wiedzą, o co chodzi, więc niestety nie pożegnaliśmy się, dobrze że wspólne chwile obaj pamiętamy, a Krzyś dużo lepiej.
PS. Tak sobie wziąłem w Google wpisałem „Pani Dulska” i w pewnym momencie zrozumiałem, czemu się rozwiodłem: „jest postacią antypatyczną, krzykliwą, nie znoszącą sprzeciwu”
PS2. A co do wakacji synka, to mama musi sprawdzić miejsce gdzie jedzie synek, a samolotem boi się latać, więc i syn też powinien się bać… Więc w tym roku też bez wakacji z synem.