Od ostatniego wpisu czas pełzł, a dodatkowo nie chciałem pisać, nawet tego co mi na myśl przyszło, bo powszechnie wiadomo, że milczenie jest złotem.
A jednak dziś wszystko wróciło do normalności – musiała mnie spotkać oczywiście przygoda… zgadniecie o czym napiszę? O moim ukochanym francuskim samochodzie.
Był wiosenny poranek, godzina poranna, wszystkie mechaniczne pojazdy poruszały się z punktu D-om do punktu P-raca. W tym tłoku samochodów znajdowałem się i ja. Z głośników wydobywała się ostrzejsza niż w ostatnim tygodniu muzyka, przemierzałem codzienną drogę z Ursusa do Piaseczna ulicą Baletową. Za przejazdem kolejowym stanąłem w lekkim zatorze, ponieważ przed ulicą Jeziorki miała miejsce stłuczka. W wolnym tempie samochód toczył się do przodu. W pewnej chwili zobaczyłem, że samochód przede mną bardzo „kopci” – duża ilość dymu pojawiała się przed moją maską. Moment, moment – pomyślałem. To nie samochód poprzedzający, a z pod mojej maski wydobywa się ten dym!!! Natychmiastowe spojrzenie na temperaturę – OK – 90kilka stopni, szybko przejrzenie innych wskazań – wygląda, że jest wszystko prawidłowo, ale czemu wydobywa się dym? Szybka kalkulacja – gaśnica w bagażniku, otwarcie klapy zrobi kurację tlenową, co może się skończyć niebezpiecznie. Ostatecznie doszedłem do wniosku – zatrzymuję się, uchylam klapę, a jak się już pali to uciekam dzwoniąc na 998. Zatrzymałem się, więc, uchylam bardzo powoli przednią maskę… Dym jest, ale ognia nie ma. Czy to na pewno dym? Nie… wygląda na to, że to para z chłodnicy, dodatkowo w zbiorniczku wyrównawczym mała ilość płynu. Tylko niepokojący zapach spalenizny.
Wsiadłem z powrotem do samochodu i ruszyłem w dalszą drogę, dzwoniąc w międzyczasie do serwisu, w którym ostatnio byłem w czwartek gdy wymieniono mi chłodnicę, lecz do klimatyzacji (bodajże nazywa się to skraplacz?). Dowiozłem moje 407 nieszczęść do serwisu.
Okazało się, że pojawiły się nieszczelności w systemie chłodzenia i jest do wymiany chłodnica – zastępnik 600 + robocizna 400. Dodatkowo nie da się udowodnić, że nieszczelność mogła powstać przy ostatniej wizycie. Cudownie…
To nie wszystko o czym chciałem napisać, bo jeszcze udało się pożyczyć samochód zastępczy, oczywiście nie myślcie że z serwisu ASO – Citroen C1 – obiekt dzisiejszych kpin szefa, że następny samochód dla mnie to takie cudeńko – małe, dla ludzi młodych, jak jedziesz na imprezę to zastanawiasz się czy brać alkohol czy pasażerów – do bagażnika nie wejdzie nawet zgrzewka piwa – do przewozu takich bagaży należy złożyć siedzenia. Po stronie kierowcy brakuje przycisku do otwarcia okna pasażera. Czemu? Bo spokojnie prawą ręką sięgnie do przycisku po drugiej stronie.
Ale… Samochodzik, 55KM z wagą 800kg przyspiesza – dużo lepiej niż taki Praktik z silnikiem 1.4 TDI, zaparkuje się wszędzie, a na moim miejscu garażowym mógłbym postawić takie dwa 🙂 A i jeszcze jeden plus – ma klimatyzację.
koptok says:
Zakasał byś rękawy i sam byś zrobił 🙂