Weekendy z synem to jest coś czego przez cały tydzień nie mogę zapomnieć. Ale… gdy SMSem, ironicznie, czytam, że jestem „Ojcem roku” to mną coś rzuca.
Po prostu niektórzy mają taki dar, że wiedzą gdzie strzelić aby zabolało. Ale ostatnio niektórzy strzelają w płot. Dostałem „karę” za to, że mój syn słuchał ze mną Lao Che i zaśpiewał mamie:
I powiem: wiem to.
Kopnij w dupę i powiedz:
To weź to i idź stąd.
Przed tym tekstem wszystko byłoby w należytym porządku. Syn wpadłby jutro do mnie, posklejalibyśmy modele, popłynęlibyśmy na spływ kajakowy. Ale za karę – syn zostanie z matką.
I… idąc do sedna. Wkurzałbym się… i tak robiłem do czasu… We wtorek zostałem zapytany:
– Idziesz na Sonisphere.
– Oczywiście
– Ale to w piątek!?!?
– W piątek???? O (…) Naprawdę? O (…) Niemożliwe. O (…) Kocham moją ex! Wydałem 198zł i niemalże zapomniałem.
Błagałem aby synek był ze mną od piątku. Ale się poostawiła. Hipokryzja wzięła górę. Więc… czad.. Uda mi się pójść na koncert!