Właśnie wróciłem z Turcji, z której nie mam zdjęć. Wiem, obiecałem, ale, za dwa tygodnie już mam nadzieję, się poprawię.
Ale do rzeczy – Gdy przewertujecie tego bloga znajdziecie jeden punkt którego nie rozumiem – zawsze mam jakieś problemy i na dodatek gdy pokazuję paszport w którym widnieje dwutygodniowa wiza kolumbijska (teraz jest ona zbyteczna) to zawsze jest jazda… Już nawet przywykłem do tego, że zawsze jestem kontrolowany, co jakiś czas ginie mi bagaż a w skrajnych przypadkach bagaż przylatuje mniejszy, ponieważ zostaje zdewastowany. To już sam wliczam w moje podróże.
Ale dziś troszkę się zląkłem – pierwsza antynarkotykowa kontrola przy wyjściu z samolotu – następnie siedzę w palarni na lotnisku, a tu… na przeciwko siedzi Pan ze straży granicznej który kilkadziesiąt minut wcześniej mnie kontrolował. Myślę sobie… Chałwa w plecaku to jedno, ale druga chałwa była też w bagażu i jeszcze turecki czajnik do parzenia herbaty, a na dodatek jeszcze tureckie wino w środku, na pewno śledzi mnie aby sprawdzić mnie jeszcze raz za tę chałwę – bagaż na pewno nie doleci do Warszawy, a jak doleci to prezenty będą w stanie zużycia…. Coś jest nie tak! W jednej palarni na tak wielkim lotnisku się spotykamy… Paranoja. Ktoś mnie cały czas śledzi! Kiedy wychodziłem z palarni uśmiechnąłem się do Pana z wyrazem – „missed hit” i poszedłem na piwo, ale bałem się obejrzeć za siebie, bo może drugi Pan cały czas pojawia się z tyłu. Jeszcze trochę takich podróży i osiwieję – pojechałem pracować, a jak zawsze zostałem potraktowany jak jakiś przemytnik. I zadam też to samo pytanie co na Facebooku, co ze mną jest nie tak, że zawsze coś mi się dziwnego dzieje?