W związku z zaistniałym koncertem Pain Of Salvation w Budapeszcie i moimi imieninami nie będę w stanie ogarnąć świata przez chwilę, więc nie martwcie się… żyję, ale ciężko coś więcej napisać niż PoS stała sie moją prawie naj, a może naj… (bo przecież to nudne).
Miesiąc: październik 2010
Trip – Pain Of Salvation – Budapest – A38!
To może był jeden z najdroższych moich wyjazdów na koncerty, lecz NIESAMOWITY pod każdym względem. Nie żałuję żadnej wydanej złotówki na ten event. Koncert Pain Of Salvation odbywał się w Budapeszcie w niedzielę, jednakże miasto to piękne i wszystko jest otwarte do rana, więc pojechaliśmy tam już w piątek. Miała jechać „banda gamoni” + madzik, ale Madzik się wykręciła, lecz wykręt, a może wkręt był tak ludzki, że wybaczyłem już w pierwszej minutce gdy mi powiedziała o co chodzi (i tak nie ja płaciłem za jej bilet :P).
Cała wycieczka do Budapesztu zaczęła się od kolekcjonerskich biletów – kupno dzięki koledze z mojej firmy (nasze numerki biletów 64, 65, 66), następnie tanie apartamenty – my zgłębiliśmy tu (185Eur za trzy dni!).
Koncert odbywał się na statku na Dunaju, gdzie z daleka widać jest ekskluzywną restaurację (zastanawialiśmy się ile osób tam może się zmieścić – maks 300), ale okazało się że pod restauracją jest imprezownia. Oto zdjęcie poglądowe:
A to na statek w dniu koncertu:
Dotarcie tam nie było krótkie, ponieważ ja jechałem z Warszawy, następnie do Krakowa po resztę składu, później wspólnie do Cieszyna, a następnie kierując się na autostradę z Żyliny do Budapesztu. Wyjechałem z domu około 12tej, w Krakowie znalazłem się przed 17tą (około 1h spędziłem w Krakowie na wjeździe w korku!!!!). Kraków opuściliśmy około 18tej aby w Budapeszcie być o 1 w nocy. Nie powiem, strasznie męczyłem się jadąc po Słowacji i Czechach, ponieważ jechałem dokładnie z przepisami. Chłopakom było dobrze bo mieli piwo 🙂
Apartament niczego sobie – http://www.only-apartments.com/pl/budapeszt/5897/, jednakże miał jeden problem – był korkociąg, widelce, łyżeczki, ale… nie było noża, a my mieliśmy wszystko do jedzenia ze sobą. W sobotę wyszliśmy szukać sklepu aby kupić nóż, lecz niestety okazało się że wszystkie sklepy (prócz spożywczych) były zamknięte z powodu święta. Trzeba było coś poradzić, bo śniadanie trzeba było zjeść… W końcu pożyczyliśmy nóż z knajpy obok – pani popatrzyła się na mnie z uśmiechem lecz dała się przekonać że za pół godziny oddamy. Śmieszna anegdotka, że oddając pomyliłem kafejkę i z nożem w ręku wszedłem do innej…
Moje spostrzeżenia z Budapesztu są następujące: po kryzysie jest to jedno z tańszych miast w UE – picie i jedzenie w restauracjach nie zabija portfela, dodatkowo to miasto nie zasypia – knajpki, nawet małe, otwarte są długo, mają także najlepsze kebaby… Tramwaje wyglądają jak Swingi w Warszawie. Dodatkowo, czego nie zauważyłem, będąc kilka razy wcześniej bardzo dużo bezdomnych widać na mieście…
Nie wiem czemu tak nas Węgrzy lubią… Gdy mówiłem, że jestem z Polski słyszałem „Viva Polonia”…
Koncert był, jak już napisałem niesamowity, kultura węgierska także – na widownię można było wejść z butelkami a bar złączony z widownią był ogromny.
Oto końcówka koncertu, która mnie rozbroiła i uznałem że był to najlepszy koncert mojego życia:
Zdjęcia dzięki uprzejmości kriza… Mogłem nie dostać bo marudziłem, że tyle pstrykają tymi aparatami 🙂
PS. Dodatkowe zdjęcia kriza z koncertu można zobaczyć tu
Koncert Pain of Salvation w Budapeszcie na statku A38
Właśnie wróciłem z eventu, który pozostanie mi w pamięci na bardzo długo – wczoraj obejrzeliśmy koncert Pain Of Salvation w Budapeszcie. Koncert odbywał się na statku…
Troszkę spostrzeżeń opiszę jutro, bo dziś jestem lekko zmęczony – za kierownicą przez 12 godzin.
Jazz
Chyba się starzeję, ale uwielbiam tę muzę od pierwszego słuchania.
Dziś na tapecie Lounge Lizards…
Czaaaaaaaaad!
Życie kruchym jest…
Może się niektórzy śmieją, może drwią, ale po tym jak Nergal znalazł się w szpitalu i wiadomo było, że ma białaczkę, zdecydowałem się być dawcą szpiku. Zarejestrowałem się na stronce. Myślałem, że już o mnie zapomniano, bo trwało to prawie miesiąc, ale otrzymałem dziś wszystkie papiery wraz próbnikami. Jutro odeślę…
Dostajesz kopertę zwrotną, deklarację dawcy, próbniki i tak na prawdę nic Ciebie to nie kosztuje! W przyszłości, jeśli byłbyś potencjalnym dawcą to też nie jest nerka… Luzik, pomóżmy innym.
Krzyża nie musimy nosić i o niego walczyć, ważne, że tu – w głowie – te dwa elektronki empatii się zetkną.
Załapał…
W piątek zadzwoniła do mnie moja ex:
– Wiesz, Krzyś cały czas chce słuchać Sabatona i mówi, że Uprising to Powstanie. A „kawałek” mówi o Warszawie. Prawie się popłakałam. Właśnie oglądamy wspólnie oficjalny teledysk.
I to jest wpis będący komentarzem do wcześniejszego.
PS. W ten weekend mieliśmy płytkę jeden kawałek Krzysia (jedyny), a drugi taty 🙂
Dobra muza ma swoich fanów…
Niektórzy, którzy czytają Facebooka czytali już że mój syn poprosił kiedyś:
– Tata, może puścimy jakąś muzykę jaką zawsze słuchasz
– Dobrze, tylko poszukam czegoś lżejszego, bo to co teraz słucham jest za mocne
– Tata, mocne może być.
I tak przez tydzień próbowałem złożyć składankę, abyśmy nie pojechali z Rotting Christ Aealo (która notabene według mnie jest najzacniejszą płytą tej kapelki). Do wyboru w samochodzie był Acid Drinkers, Danzig, Sabaton i Volbeat. Wrażenia mojego czteroletniego syna były następujące… Acid Drinkers, są dwa kawałki do posłuchania… Na Nothing Else Matters zwątpił i poprosił o zmianę… (coś w tym jest), Danzig znosił nieźle, ale było to po Volbeacie i Sabatonie… Niestety dla mnie, ale nie do końca, pokochał Uprising i cały czas prosił o kawałek o Warszawie… Dziś, gdy odwoziłem go do domu słyszeliśmy już go chyba ze 20ty raz i po prawej stronie także można było usłyszeć mojego pierworodnego „śpiew” „Warszawo waaaaaaaaaa” (pauza) „aaaaaaaalcz”.
Niesamowite było dla mnie to, że młodzi ludzie jednak coś z tej muzyki wyłuskują… Dla mnie, po przemyśleniu – dużo refrenów i proste łatwe i do tego łapiące za ucho rytmy. Taki jest heavy metal dla mojego syna. A poza tym… jest coś z historii, martyrologii…
Tu link do ukochanego kawałka mojego syna
PS. On słyszał, nie widział… Bo nie powinien widzieć tego teledysku w tym wieku