Byłem szczęściarzem, bo widziałem Roberta Kubicę dwa lata temu w Valencii, trzy lata temu w Budapeszcie, wtedy „Kubika” ścigał się jako część teamu BMW… Przyznam, że w tamtych czasach jakoś nie byłem fanem Formuły 1, bo cały czas czułem, że „nasz” driver nie jest częścią teamu. Teraz to się zmieniło – widzę, że Renault stara się jak może, a Kubica robi co może. Jestem pewien, że wezmę urlop i pojadę zobaczyć jak Renault będzie jeździć w Budapeszcie.
Z drugiej strony cieszę się, że Kubica nie jeździ już w BMW, bo ta marka w Polsce kojarzy się z dresami, debilami i wypadkami.