Ach ten 407

Ma 108 tys i jest troszkę młodszy od mojego syna… o jakieś dwa miesiące. Coraz bardziej go lubię… Po szybkiej jeździe po autostradzie, kilkaset kilometrów, trzeba mieć litr oleju aby dolać. Spryskiwacze na szyby często szwankują, więc jak już jadę tą autostradą to muszę zjechać na MOPa i zwolnić by spryskać szyby płynem wydostającym się ze spryskiwaczy reflektorów. Szczególnie samochód dba o moje bezpieczeństwo mierząc ciśnienie w oponach, a gdy wykryje za niskie to mnie o tym poinformuje, lecz gdy zjadę na stację dopompować to cała konstrukcja czujnika urywa się gdy próbuję odkręcić zakrętkę  i zamiast minuty na stacji, spędzam kilkanaście zmieniając koło. Dodatkowym deserem do „pitstopa” będzie koszt takiego czujnika – 390 zł!
O zdrowie moje także dba… zawsze na wiosnę, co roku, nie pozwala mi abym się przeziębił – klimatyzacja nigdy nie działa po zimie. W zeszłym roku dwukrotnie (wiosna była raz, ale dwukrotnie klimatyzacja nie działała).

I już tych pozytywnych cech… wystarczy. Było minęło, miałem wizytę w serwisie.

Dziś sprawa z olejem zakończyła się dolaniem dodatkowego litra. Spryskiwaczy ponownie przeczyszczeniem. Czujniki zostały, po prostu, wyłączone – lepiej przeprogramować komputer za 100 zł niż wydawać 390zł na jeden czujnik. Jakby ktoś chciał to mam trzy do sprzedania 🙂

A sprawa klimatyzacji zakończyła się zamówieniem skraplacza, który według mądrzejszych tym razem się zepsuł. Więc nadal z otwartym oknem lansuję się w mojej srebrnej strzale typu Station Wagon, jak co roku o tej porze.