Wczoraj otrzymałem maila treści:
Dziubas jest chory -po tej przebytej infekcji ma buzię pełną aft, gdyż ma mocno obniżoną oporność. Co prawda nie ma już gorączki, ale chciałabym wyleczyć go do końca, żeby posiedział jeszcze kilka dni w domu. Wiem, że ten weekent jest Twój, ale czy w związku z sytuacją, nie moglibyśmy zamienić weekendów? Wziąłbyś go w przyszłym tygodniu?
Tak jak normalny człowiek po prostu dałem spokój i zgodziłem się, jednakże dziś rano poczułem, że młody siedząc w domu może się nudzić i zapomnieć jak wygląda tata, więc pojechałem do sklepu z zabawkami z chęcią kupna czegoś dla biednego dziubasa. Ale podkusiło mnie wcześniej, żeby zadzwonić. Stałem przed sklepem o godzine 12:40:
– Czy mogę odwiedzić Krzysia?
– Tak (konsternacja) zapraszamy, ale za dwie godziny jak dotrzemy do domu…
Zostawiam to bez jakiegokolwiek komentarza!