Dzięki Kinii jakoś znów w mojej główce pojawił się Grunge… Od tego czasu szukam jakichś podobnych klimatów, jakichś które przespałem… Ale z tego co mogłem to tylko: Grungeowe Mad Season, i kilka z teraźniejszych post grunge’owych – Creed (zmartwychwstali w 2009), 3 Doors Down, bo dziwię się, że Godsmack też mieści się też w tej kategorii… Ale co by nie mówić… Nie da się zestarzeć 🙂
Miesiąc: maj 2009
Byłem na poczcie
O tej traumie chciałem od razu napisać, lecz nie bywałem przy komputerze.
Przyszło do mnie, dzięki mojej eks-małżonce, w czwartek, awizo z informacją o oczekującym przekazie pocztowym. Było to oczywiście drugie awizo i jeszcze do tego ostatni dzień do odebrania. W ciągu dnia wracając od klienta do biura wpadłem na pocztę, cały czas zastanawiając się kto wysłał mi pieniądze pocztą?
Wszedłem na pocztę wcisnąłem przycisk, wyszło potwierdzenie oczekiwania w kolejce. „Tylko jedenaście osób, nie jest źle” – pomyślałem. Trochę to trwało więc zacząłem mierzyć czas osób przebywających przy okienku. Średnio wychodziło 4 i pół minuty na osobę z rachunkiem. Gdy zostało tylko pięciu oczekujących zepsuł się automat do pokwitowań, a po zagłoszeniu przez klientkę, że nie działa okazało się, że cały system nie działa. Dobrze, że przy okienkach stali klienci lub też panie coś wypełniały i stemplowały, więc po 5ciu minutach system znów zaczął działać.
Ostatecznie po 30 minutach zostałem obsłużony – przy otwartych trzech okienkach, swapujących pomiędzy A,B lub C. Najlepiej obsługują wysyłanie paczek, trwa to lepiej niż w firmach kurierskich 🙂 A pieniążki przesłał mi sąd za opłatę sądową… za rozwód.
Moje hinty aby nie pojawiać się na poczcie za często (ja ostatnio byłem tam także w związku z rozwodem – odbierałem wezwanie na pierwszą rozprawę):
- nie żenić się lub rozwodzić (ale jak się nie ożeni to nie może być skutku typu rozwód, więc lepiej dać sobie spokój – odliczenia od podatku nie zrekompensują ceny żony) 🙂
- zamawiając artykuły na allegro zawsze podawać adres do pracy.
- używać konta internetowego – wszystkie przelewy da radę zrobić w pięć minut, gdy na poczcie Pani nie wklepie w tym czasie więcej niż jednego rachunku 🙂
- wysyłać e-maile lub mmsy.
17 dzień bez papierosa!
Tydzień bez papierosa
Doszedłem do wniosku, że należy nagradzać za dobre zachowanie – wczoraj, więc poszedłem i kupiłem sobie bojówki po 5 dniu niepalenia. Zapytacie zapewne jak się mam i jak się zachowuję bez papierosa – nie jest łatwo. Z trzech muszkieterów – rzucających palenie – zostało już dwóch. Wychodzę z budynku tylko po to aby postać z palaczami, aby oduczyć się tego strasznego nawyku. Z tym potrafię sobie poradzić. Gorzej z alkoholem czy nerwami. Gdy wieczorem, kiedy już plasterek ma mało nikotyny, sięgam po piwko to sięgam także gdy już mnie strasznie ciągnie, lub też biorę cygaro do ręki, oszukując siebie że to nie papieros, po nowy plasterek. Dzięki temu po kilku chwilach czuję nikotynę i już nic mi nie potrzeba więcej.
Co jeszcze mogę powiedzieć o rzucaniu palenia? Na pewno to, że jak już nie będzie mnie kołatać to nie dotknę ich, mam tylko nadzieję że kryzysy (u mnie 3 i 7-dmy dzień) i chęć palenia będzie się zmniejszać, bo już w pracy jest kilka osób co kupiłoby mi karton fajek, abym wyluzował.
PS. To mój rekord bez papierosa, lecz tym razem nie oszukuję siebie i innych tekstami że na jeden papieros, cygaro, czy fajkę można przymknąć oko.
7 dzień bez papierosa
Kilka rzeczy w pigułce
Na samym wstępie zakomunikuję, że od poniedziałku można już znów Baletową przejechać – równiutki, piękniutki asfalt.
Dalej, kontynuując mój wpis chciałem potwierdzić, że nadal jestem w trakcie rzucania palenia i nie wypaliłem od pięciu dni żadnego papiepierosa, lecz powiem, że niektórzy twierdzą, że „Od czasu jak rzuciłeś palenie to wyglądasz jakbyś miał ADHD„.
Dodatkowo, do mojego rzucania dołączyło się dwóch kolegów – jeden w piątek palił do południa – teraz pali 2mg gumy do żucia, a drugi zaczynający dziś zażywając 4mg pastylek. (BTW: Ja biorę plasterki 21mg na dzień, co jest odpowiednikiem około 20 mocnych papierosów) Śmieszne jest to, że wychodzimy z palaczami postać na świeżym powietrzu, pogadać… . To jest terapia, aby pogodzić organizm i psychikę, że już nie trzeba się truć, ale postać i chwilę nie pracować można. Mam nadzieję, że dam radę, nawet wpadłem na pomysł, że gdy zakończę pierwsze pudełko plasterków to muszę się nagrodzić kupując jakiegoś gadżeta, ale jakiego?
Może jakąś muzę?
Kurcze, wczoraj niechcący zobaczyłem bannerek – ściągnij ChainSaw – Evilution za darmo, więc ściągnąłem… Cieszę się, bo znów polska kapelka bardzo mi podpadła do gustu. Ściągnijcie i sprawdźcie, bo mi się ta promocja spdobała. Dzięki Panowie za prezencik za niepalenie.
5 dzień bez papierosa.
A jednak!
Przez okres około miesiąca producent moich papierosów robił „promocję” – zamiast 25 papierosów w paczce znajdowało się 24. A cena zamiast 9,95 wynosiła 9,60. Skarżyłem się wtedy, że chyba nigdy cena nie przekroczy 10 złotych, a co za tym idzie nawet nie spróbuję rzucić palenia. Dla przypomnienia – obiecałem sobie kilka lat temu, że jeśli cena paczki moich papierosów wyniesie 10zł i więcej rzucam palenie.
No i stało się, w czwartek natknąłem się na paczkę za 10,50. Oznaczało to, że koniec z paleniem – od piątku rano rozpocząłem codzienną kawę lecz już bez papierosa, około 14 kupiłem sobie plasterki, bo przyznam szczerze nie mogłem się na niczym skupić. W sobotę odkryłem czemu paliłem, przez nudę – największą próbę sił miałem podczas sobotniej asyście ekipie filmowej, tak chciało mi się z nudów zapalić, ale za to zjadłem Marsa, Twixa i Kinder Bueno 🙂 Gdy wróciłem do domu jakoś też mi się zachciało z nudów palić, więc co zrobiłem? Uprasowałem moje wszystkie skarpetki 🙂 (nigdy nie zdarza mi się mieć uprasowanych skarpetek, bo ogólnie nie lubię prasować).
Z soboty na niedzielę nawet byłem na imprezie i nie potrzebowałem papierosa do alkoholu. Dziś rano zamiast kawy, byłem tak głodny że najpierw zjadłem zupkę chińską…
Mam nadzieję, że mi się uda, zobaczymy, trzymajcie kciuki!
UPDATE:
Podsumowanie:
Zobacz co „puściłeś z dymem”: |
|
3 dzień bez papierosa.
Przemijanie
Wiecie co? Chyba za bardzo nie mam już czasu nad przelewaniem wszystkiego na bloga. Jeśli spostrzeżecie, że nie ma wpisów to nie znaczy że coś mi się stało, tylko po prostu bardzo szybko życie przemija i nie mam możliwości, w tym wieku, aby czasu zwolnić 🙂
Kiedy pojadę obwodnicą?
Czy cieszę się, że mieszkam w Ursusie?
Poniekąd tak, lecz wyjazd do pracy w dobie zamkniętej co drugiej „skrótowej” ulicy to po prostu horror. Tak sobie dziś jechałem w żółwim tempie i patrzyłem na te puste pola za Szyszkową i już widziałem już oczami wyobraźni obwodnicę , którą jadę, wjeżdżając wcześniej z Jerozolimskich i dalej stoję w korku do Puławskiej bo już dalej tej obwodnicy, nawet w marzeniach nie pociągnę w stronę Ursynowa, a już do Konstancina czy na drugą stronę Wisły to już będą marzenia mojego syna…
Retorycznie pytam, czemu nie można już kończyć przetargów na moją upragnioną obwodnicę Konotopa-Puławska?
Potrzeba było weny
Ten weekend, jakoś po roku niechęci do wszystkiego pobudził mnie do życia.
Nareszcie! Myślałem, że już jestem tetrykiem, któremu nawet kawałka kodu nie chce się napisać.
Gdzie agentura?
Siedzimy wspólnie dziś w trzy osoby… W pewnym momencie podchodzi do nas Pan i od razu próbuje mnie oderwać od stołu. Wszyscy razem tłumaczymy, że nie mamy tajemnic. Okazało się, że Pan wytypował mnie, że wiem gdzie jest agentura. Że jak? Czemu? Jak to?