Dziś mieliśmy dyskusję w jaki sposób możliwe było wyłapanie aż takiej ilości pijanych kierowców – było ich prawie 2 tysiące.
Ja mam swoją przewrotną teorię, po pierwsze primo myślę, że więcej niż 50% tych kierowców nie wiedziała, że jeszcze jest pod wpływem – nieświadomi pijacy. Jednakże, po drugie primo, była jeszcze jedna grupa – nieświadomi żonaci – to taki typ mężczyzny, któremu żona nakazała pojechanie, na przykład, do teściów na obiadek, lecz on wiedział, że spożywał i miał kaca, czyli nie był w stanie jeździć. Gdyby odmówił – miałby suszoną głowę, że na obiadek do rodziców nie pojechał i zmarnował tak ważną rodzinną imprezę, gdyby miał alkomat i dmuchnął to stałby się w oczach żony największym pijakiem, który bardziej wolał się wczoraj nachlać (poniekąd zapewne z żoną) niż spędzić rodzinnie ten czas, skutkiem tego byłoby kajanie się przez conajmniej tydzien. W tym więc wypadku wsiadł i znając życie teraz mu żona suszy głowę, że mógł nie jechać 🙂
Takich mi najbardziej żal.
PS. Słowa te nie są jakimś wymysłem i żartem, pamiętam gdy pod koniec 2007 spotkałem się z moim liceum (tu o tym wpis) i wróciłem prawie o świcie do domu, a żona koło południa – dała mi wózek z dzieckiem, ze słowami „Nie ma odpoczynku, teraz Twoja kolej” i poszedłem z dzieckiem na spacer. To, że się źle czułem to jedno, ale gdybym wtedy sprawdził alkomatem siebie na pewno miałbym dużo powyżej jednego promila. Nie ważne jaki to był wózek, było to złe i nieodpowiedzialne, ale z drugiej strony uniknąłem sprzeczki rodzinnej!