Przeziębienie?

Lepiej być zdrowym! Nie odwiedzać byłych żon!

To motto, które musi przyświecać każdemu rozwodnikowi!

To że źle się czuję, to mogę przeżyć (mam nadzieję) i nawet nie myśleć o tym… Jednakże do końca życia zapamiętam tekst: „Nie ma się co nad sobą użalać, ja mam dziecko i żyję. Wstawaj…” Było to jak miałem około 39 stopni gorączki. Tak, więc (na wszelki wypadek nie mam termometru) nie poszedłem dziś do pracy, lecz pojechałem do syna…

Było OK, dopóki nie przypomniałem że zapisy do przedszkoli trwają właśnie w tym momencie… I wtedy się zaczęło…

Cóż… Awantura smsowa była, ale jest już godzina 1:20 i myślę że jest dobrze… Siedzę sobie sam, w swoim mieszkaniu, zapaliłem świeczki w salonie, puściłem „inną muzę” –  Dana Swano w wersji Covenat… i wiem, że nareszcie nie muszę już słuchać tego jej… głosu.

Boże, dzięki Ci za rozwody!!!

Telefon w domu, inaczej

Gdy zakładano mi internet przez kablówkę, niemalże nie zgodziłem się na usługę telefonu. Lecz… Miałem w głowie, dyskusję, gdy dzwoniłem często do Norwegii, z kolegą na temat dzwonienia po świecie – polecał VoIP. Dziś zdecydowałem się i kupiłem bramkę VoIPową LinkSys PAP2T – do tego podłączyłem sobie telefon, szybciutko skonfigurowałem brameczkę do polecanego przez kumpla operatora. Wszystko zaczęło działać i zacząłem dzwonić sprawdzając jak to działa. Jakość połączenia jest idealna (wiem, że wybrałem jednego z lepszych operatorów), własny numer telefonu w strefie warszawskiej, brak abonamentu, Caller ID za darmo, a cena jest po prostu śmieszna.

Polecam, pomyślcie o VoIP, bo bramka zwróci się Wam po czterech miesiącach niepłacenia abonamentu…

Kryzys

Nie jest dobrze. Na moim osiedlu (budynek ma rok!!) pojawiło się ogłoszenie dla mieszkańców niepłacących czynszu, którym odcięto wodę, gdzie mogą z kubełkami pójść…

Z jednej strony to dobrze, bo nie daje to możliwości zadłużania się do kosmicznych kwot, ale z drugiej strony widzę, że niektórzy już na czynsz nie mają.

PS. Czynsz nie jest wysoki, bo płacę około 300zł za miesiąc za 76 metrów. Ostatnio 292 złotych.

Chyba zniewieściałem

Dzisiejszego dnia musiałem oddać młoto-wiertarkę, którą to używałem w ostatnich dniach do robienia dziur… Ech, złe rozpoczęcie do tytułu wpisu. 🙂

To może inaczej od drugiej strony… Ups, tak też źle. Znów się kojarzy 🙂

To może w ten sposób:

Jak już wiecie próbuję w jak najkrótszym czasie urządzić się i wydaje mi się, że jestem już na półmetku. Do życia zabrakło mi już tylko żelazka,  które wczoraj za nabyłem – nie wiedziałem, że stopki już nie są gładkie tylko matowe. Nie wiedziałem także, że istnieją żelazka które mogą prasować w pionie. Za bardzo nie umiem sobie tego wyobrazić, ale może kiedyś to zrozumiem, gdy będę bardziej wtajemniczony…

Dziś rano, wywierciłem dziury na kołki by zawiesić karnisze… Po prostu nie znoszę rolet, które były od początku zamontowane, po prostu nienawidzę w mieszkaniu czegoś w stylu zero jedynkowego… Muszę mieć firanki i zasłony.

Firanki i zasłony oczywiście kupiłem już wcześniej, lecz potrzeba było je skrócić… Do tego potrzeba było żelazka. Nie zdawałem sobie sprawy, że można skrócić firankę bez używania igły i nitki, no i oczywiście nożyczek – pomysł dobry, lecz wykonanie nie jest tak proste jak mówią instrukcje. Koniec końców, skróciłem, a przed zawieszeniem wyprasowałem. Jedyne co mi zostało to umycie okien, bo brudne są strasznie, wygląda na to, że nie były w ogóle myte od nowości.

Strasznie jestem z siebie dumny 🙂